środa, 16 listopada 2011

Lewa Pilchówka - Zamarła Turnia

Tak, zachowałem sie nieodpowiedzialnie. Pojechałem w Tatry z gościem, z którym jeszcze nawet na ścianie się nie wspinałem. Życzę sobie jednak więcej takiej "nieodpowiedzialności . Zapowiadał się piękny wrześniowy weekend, lina leżała na strychu krzycząc "weź mnie", więc chcąc nie chcąc wziąłem  ją i jej paru przyjaciół do pociągu zmierzającego w stronę Katowic pakując do potężnego plecaka. Następnie lina przejechała się przez Jaworzno na Łysą Polanę, gdzie tylko mogła z zazdrością patrzeć jak chlejmy piwko z Gurgulem. Wyruszyliśmy przed 22 z zamiarem dojścia do "5" nasłuchując po drodze odgłosów lasu. W "5" byliśmy koło 12, była dosłuwnie zapchana ludźmi, ale na szczęście udało nam się znaleźć miejsce na werandzie. Noc, przynajmniej dla mnie nie należała do najprzyjemniejszych ani do najcieplejszych. Przyznaję się bez bicia(tudzież innych form wymuszania zeznań), że to przez moje lenistwo, bowiem wziąłem sobie najlżejszy psiworek. Rano po paru przygodach wbiliśmy się w ścianę. Miała być Motyka wyszła Lewa Pilchówka z dwoma gwiazdkami czyli miało być ładnie. Pierwszy wyciąg jak to na Zamarłej parchaty. Za to na drugim zaczęła się zabawa. Czekała na mnie przewieszka wyceniona na VI+. Doszedłem pod nią bez problemów i napieram na wprost, lecz co tu dużo mówić jaja z każdą chwilą zmniejszały swą objętość aż do kompletnego zaniku. Zawisam na haku, Gurgul krzyczy w prawo, więc po chwili ruszam bez większych problemów obchodząc przewieszką. Jak się okazało prostowanie jest cenione za VII, szkoda że nie poszło:(. Teraz czekało nas bez mała 80 metrów pięknej płyty, podzieliśmy to na dwa wyciągi. Topograficznie trochę się zamotaliśmy i doszliśmy do stanu z trawersu. Wystartowałem z trawnika wracając na właściwą drogę dochodząc pod przewieszkę na trawersie. Ostatni wyciąg należał do Gurgula. Prowadził on ni to płytą, ni to płytką ryską z nienajlepszą możliowością asekuracji. Na dodatek lufa pod nogami dodawała emocji prowadzącemu, ale koniec końców bez problemu mości Gurgul doszedł do grani i po założeniu stanu z bloku skalnego ściągnął mnie.
Podsumowując droga przepiękna, najładniejsza jaką dotychczas robiłem, emocjonująca, bez grama spita.
Stany są z haków, ostatni wyciąg jest najtrudniejszy pod względem psychicznym. Przydają się małe friendy i kostki. Wszystkie foty autorstwa Gurgula.
 przewieszka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz